sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 4

Czytasz na własną odpowiedzialność :D Opowiadanie nie dla dzieci :) 
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
______________________________________________

                - Pani Blanca Dali Miro ? - o 650 obudził mnie telefon. W słuchawce odezwał się męski głos. Zaspana nawet nie spojrzałam na numer.
- Tak, słucham ?
- Nazywam się  Juan Casa Montez. Jestem już pod domem - niezbyt rozumiałam o czym on do mnie mówi.
- Przepraszam, ale jak to jest Pan pod domem ?
- Mam zabrać Panią do pracy. Pan Fernando Torres mnie o to poprosił.
Usłyszawszy imię i nazwisko piłkarza, przypomniałam sobie o wczorajszym liście oraz o tym, że ktoś miał mnie zabierać do pracy.
- Aa, już rozumiem. Proszę mi dać 10 minut - rozłączyłam się i ekspresowo zaczęłam się ubierać i malować. Stwierdziłam, że wykąpać się mogę w pracy. Przecież i tak będę tam dużo za wcześnie. Jak mogłam zapomnieć o tym liście ?! Co on tam dokładnie napisał ? To, że mam podwózkę do pracy - to już wiemy. Ah tak ! Miał od razu iść do szatni. To chyba oczywiste, że tak zrobię ? Bo niby gdzie miałabym się szlajać ? Dzisiaj postanowiłam założyć na siebie coś weselszego, ponieważ pogoda za oknem była odrobinę przygnębiająca. W ostatniej chwili zrezygnowałam z małej dzikiej torebki, bo nic mi się do niej nie mieściło.
- Wychodzę ! - krzyknęłam wybiegając z mieszkania, bo w kuchni słychać było krzątającą się mamę.
Przed domem stał czarny Rolls-Royce. Pierwszy raz widziałam taki samochód na żywo. Owszem czasami widziałam go w gazetach moich byłych, ale nigdy nie miałam okazji się nim przejechać.
- Witam Panno Dali. Zapraszam do środka - otworzył mi tyle drzwi, a ja trochę nieudolnie usiadłam na wygodnej kanapie.

***


                Droga do pracy nie dłużyła mi się wcale. Pierwszy raz chciałam jechać jak najdłużej. Zza szyby tego idealnego samochodu wszystko wydawało się piękniejsze. Nawet ta szara, przygnębiająca pogoda przestała mi przeszkadzać. W tle leciała piosenka, która ostatnio zawładnęła moim sercem, więc oparłam głowę i wsłuchiwałam się w tekst piosenki.
-My heart is racing as you're moving closer. You take me higher with every breath I take. Would it be wrong to stay? (Moje serce pędzi wraz z tym, jak się zbliżasz. Wznosisz mnie z każdym oddechem. Czy byłoby błędem zostać ?) - nuciłam pod nosem cały czas myśląc o wczorajszym dniu w pracy. Chyba nigdy go nie zapomnę. A tym bardziej nie zapomnę jak ON na mnie patrzył. Kurewsko (inaczej nie można tego nazwać) mnie podniecał. W niektórych momentach myślałam, że robi to specjalnie. Może to wszystko przez to, że próbowałam się zabawić pod prysznicem ?
Pod hotelem byliśmy w niecałe 10 minut. Nie wiem jakim cudem udało mu się tak szybko tu dojechać, ale podziwiałam go za to.
- Dziękuję bardzo - powiedziałam ostatni raz spoglądając na kierowcę, po czym zatrzasnęłam drzwi za sobą. Na szczęście nigdzie nie widziałam Jose, bo od razu zadałby mi 5 tysięcy pytań. Przywitałam się z dziewczyną na portierni i dalej szłam przed siebie.
                W naszej przebieralni wszystko wyglądało normalnie. Prawdę mówiąc to nawet nie wiedziałam na co mam czekać. Tak więc trzeba było odbębnić poranny prysznic. Gdy byłam już w łazience, nie zamknęłam się na klucz. Nigdy tego nie robiłam. Nie wstydziłam się dziewczyn, a nikt inny nie miał tutaj wstępu. Na telefonie włączyłam sobie radio "Los 40" i odkręciłam kurek z gorącą wodą. Akurat puścili Don Omara - Zumba i nie zważając na nic zaczęłam kręcić pośladkami w rytm muzyki. Uwielbiałam tego typu muzykę do nudnych codziennych czynności, a dzisiaj miałam wspaniały humor.
                Nagle na po plecach przebiegł mnie dreszcz i poczułam chłodniejszy powiew wiatru, co było dość nietypowe. Nie przypominałam sobie żebym otwierała okno. W tym samym momencie poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Łaknęły mojego ciała. Bałam się odwrócić, więc stałam nieruchomo. Duże, męskie dłonie dotykały najpierw mojego brzucha po czym zawędrowały bardziej na północ. Delikatnie ugniatały niewielkie piersi i drażniły twarde sutki. Spojrzałam w dół i zauważyłam znajome tatuaże.
- Co ty robisz ? - wypowiadałam słowa wplecione w dźwięki rozkoszy.
- Ciii.. Daj się ponieść chwili - szeptał mi do ucha lekko je podgryzając. Musiałam przyznać, że wiedział co robić. No fakt. Jakoś zrobił dwójkę dzieci. Matko ! O czym ja myślę ?! I dlaczego mu na to wszystko pozwalam. Już dawno powinnam go wyrzucić z tej łazienki, a nie pozwalać mu mnie obmacywać. Jednak coś nie pozwalało mi tego zrobić. Miałam pewną blokadę. Cieszyłam się jego dotykiem. Do końca oszalałam gdy zaczął całować moją szyję. Nie wytrzymałam i odwróciłam się w jego stronę. Był nagi. Po jego idealnym ciele leniwie spływały krople wody. Przy jego 186cm byłam jak krasnoludek mierzący ledwie 160cm. Spojrzał na mnie z góry po czym złapał w pasie i podrzucił. Szybko oplotłam go w pasie nogami i nie ukrywałam zdziwienia czując jak coś twardego smyra moje udo.
- Mamy niecałe 20 minut, jesteś gotowa na szybki numerek ? - Że co proszę ?! Jaki szybki numerek ? Tutaj w łazience dla pracowników ? A co jeśli ktoś nas nakryje ? Te i inne obawy zniknęły, gdy jednym szybkim ruchem we mnie wszedł.
- Trzymaj się maleńka - wyszeptał i zaczął mną powoli podrzucać w górę i w dół cały czas patrząc na moje piersi.
                Nie miałam bladego pojęcia ile czasu spędziliśmy w jednej pozycji, ale obawiałam się, że już mu za ciężko. Oparłam się o ścianę i kontynuowaliśmy zabawę. Byłam szczęśliwa nadal słysząc muzykę, ponieważ nie potrafiłam się powstrzymać od wydawania z siebie dźwięków.
- Blan ? - usłyszeliśmy między moimi jękami, a zmianą utworu. Przerażona spojrzałam w stronę z której dochodził głos i zauważyłam przyjaciółkę. Evita stała w progu i wyglądała na mocno zszokowaną. Szybko wycofała się, a ja z pytającą miną popatrzyłam na piłkarza.
- Joder - przeklął , ubrał się i wyszedł nie mówiąc nic więcej. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Sama powinnam ubrać się i pójść porozmawiać z przyjaciółką, ale nie miałam siły. Zostawił mnie samą w tej sytuacji. Powinien coś powiedzieć, ale niby co ?
                Będąc nadal pod prysznicem zaczęłam szlochać. Nie chciałam wychodzić i mierzyć się z tym co Ev ma mi do powiedzenia. Ta rozmowa na pewno nie byłaby miła. Pewnie usłyszałabym, że jestem zwykłą dziwką i nie powinnam rozbijać jego małżeństwa. Tylko co ja mam na to poradzić ? To nie ja go uwiodłam i zawlokłam do tego prysznica. Tym bardziej nie kazałam mu uprawiać ze mną seksu.
- Blan, co się stało skarbie ? Czemu płaczesz ? - dziewczyna wróciła do łazienki, a w rękach trzymała mój ręcznik. Zakręciła wodę, owinęła mnie miękkim materiałem i pomogła wyjść.
- On mnie zostawił. Tak po prostu. Jestem głupia skoro wyobrażałam sobie, że może być inaczej, że możemy być razem - wypłakiwałam się jej w ramię.
- Uspokój się głuptasie - ucałowała mnie w czoło - Zamienimy się dzisiaj piętrami. Porozmawiam sobie z nim, dobrze ?
- Yhym - zgodziłam się. Nie chciałam go więcej spotkać, ale czy aby na pewno ? Tak ! Nie teraz, nie dzisiaj i nie jutro. Dlaczego ja w ogóle go od siebie nie odtrąciłam ?
- Kocham Cię Blan. A teraz się ubieraj. Zaraz przyjdzie Holenderka. Nikomu nic nie powiem - przytuliła mnie i zostawiła samą w pomieszczeniu, pozwalając na chwilę intymności. 

** Evita **

                To co zobaczyłam było dla mnie wielkim szokiem. Blanca i Fernando Torres w naszej toalecie ? Pod prysznicem uprawiający seks ? Jak to możliwe ? Nie mówiła, że coś ich łączy. A tym bardziej jakaś relacja intymna. Zostawiłam ich samych pozwalając im skończyć czy zrobić co tam chcieli. Zdążyłam założyć swój roboczy strój i pojawił sie wkurzony Torres.
- Nic nie widziałaś ! Zrozumiano ?! - mówił podniesionym głosem. Widać, że bardzo się bał by to się nie wydało. W Anglii czekała na niego żona i dwójka dzieci, nic dziwnego, że się bał !
- Proszę - dodał błagalnie. Całkowicie zmienił mu się ton. Widocznie nie chciał na mnie nakrzyczeć.
- Oczywiście proszę Pana - wypowiedziałam te słowa, a sekundę później już go nie było. Teraz musiałam sprawdzić co z rudą. Nie mogłam i ja zostawić jej samej z tym wszystkim. Lecz to co zobaczyłam mnie przerosło. Dziewczyna siedziała skulona pod prysznicem. Oczy miała całe czerwone od płaczu. Ona go kochała, kochała od zawsze, ale teraz tak na prawdę coś do niego poczuła.
                Po rozmowie obiecałam jej, że dzisiaj ja zajmę się jej piętrami. Musiałam porozmawiać z piłkarzem. Jego pseudonim idealnie pasował do jego zachowania. Dzieciak. Dzieciak w stu procentach. Zapomniałam zapytać w którym pokoju jest, ale wiedziałam, że prędzej czy później i tak go znajdę.

***

                - Można ? - weszłam do pokoju 148 i zauważyłam osobę którą szukałam. Siedział właśnie na sofie i popijał Jacka Danielsa. Widać było po nim, że trochę za dużo wypił, a było dopiero południe. Może ma moralniaka ? Żałuje, że zdradził żonę i wykorzystał niewinną, i zakochaną w nim dziewczynę ?
- Proszę, proszę - wybełkotał, po czym spojrzał na mnie - Ja Ciebie znam.. To ty nas dzisiaj widziałaś, tak ? - Matko i córko, był tak pijany, że ledwo mnie poznał ?
- Tak, przepraszam.
- Gdzie Blanca ? To ona zawsze u mnie sprząta - wyglądał na przejętego, albo mi się wydawało.
- Dzisiaj ja to zrobię - dałam mu wymijającą odpowiedź, ale on nie nalegał. Odwrócił wzrok w stronę telewizora i wpatrywał się jak w zaczarowany obrazek.
- Dlaczego Pan to zrobił ? - spytałam wprost.
- Co jej zrobiłem ? - nawet się nie odwrócił, tylko dalej kontynuował zaczętą czynność.
- Wykorzystał ją Pan - dopiero po tych słowach, ponownie odwrócił się w moją stronę.
- Nie wykorzystałem jej. Ona tego chciała. Przyjacielski seks i te sprawy - zaśmiał się.
- A powiedział jej to Pan ? Nie sądzę - powiedziałam i zajęłam się swoimi sprawami.

6 komentarzy:

  1. Uuuuuu.... no i co to było Torres lubiący wykorzystać biedną dziewczynę? Nie pasuje mi to do kochanego Ferdka xD
    No cóż ciekawa jestem co będzie dalej. Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuuuuu, niegrzeczny Nando! Jak on mógł :c Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG jednym słowem.. Co się tu dzieje? ;o Nie ogarniam. Przyjacielski seks? Czy ciebie Torres pogięło? Biedna Ruda :( a z Evi dobra przyjaciółka :) Pisz, pisz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się postać Fernando w tym opowiadaniu! Stworzyłaś z niego kompletnego drania bez serca. Ale nawet taki jest cholernie słodki! Nic dziwnego, że Blanca się rozpłakała. Chyba najlepiej byłoby dla niej, gdyby omijała go szerokim łukiem. Ich romans nie wyjdzie na dobre. Czekam na kolejny i pojawienie się Xaviego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fernando brakowało seksu i w taki sposób wykorzystał Blan, niech tylko ktoś go dorwie, albo gazety się dowiedzą to będzie miał przerąbane. czekam na następny <3 /Paula

    OdpowiedzUsuń
  6. Hoho,co za niewyżyty Nando! Dupek! (nie wierze,że go tak nazwałam o.o) A Evi taka kochana,jej. *-* Ale mogła dać mu po pysku! Ja bym tak zrobiła. ^^

    OdpowiedzUsuń