sobota, 4 stycznia 2014

Epilog

muzyka ]

- Już możesz otworzyć oczy - tym razem do ucha szeptał mi Mata. Panicznie się bałam tego co zobaczę. Miałam cichą nadzieję, że to Torres, ale to było by za piękne. Przecież zostawił mnie bez pożegnania. Jedyne co mi po nim pozostało to koszulki leżące w czeluściach szafy i jego ślubna obrączka, którą zgubił w hotelowej łazience. Z drugiej strony, strasznie za nim tęskniłam. Chciałam go poczuć, przytulić, pocałować. Wiedzieć, że jest tylko mój. A co jeśli zostawił mnie, bo jednak kocha Olallę i woli zostać z nią ? 
- Nie bój się - dopingowały mnie przyjaciółki, które ewidentnie stały za mną i były gotowe pchnąć mnie do przodu. 
Powoli opuściłam ręce i wtedy stojący na przeciwko ludzie rozeszli się na boki. Na samym środku stała samotna postać. Zajęło mi chwilę bym mogła dojrzeć kto to jest. Niestety moja krótkowzroczność dawała mi się we znaki. Po chwili gdy wzrok mi się przyzwyczaił, zobaczyłam go. Serce o mało nie wyskoczyło mi z piersi, ale ... Jak zwykle było jakieś "ale". Co on tutaj robił ? Dlaczego oni wszyscy to zaplanowali ? Czyżby publicznie chciałby mi oświadczyć, że to co było między nami nic nie znaczy ? 
Robiłam kroczek za kroczkiem, aż stałam z nim twarzą w twarz. Wszyscy wokół się na nas patrzyli, co bardzo mnie krępowało. Czułam jak rumieńce zaczynają wychodzić mi na policzki. Opuściłam głowę ze wstydu, ale on od razu lekko podniósł ją dłonią. Złożył delikatny pocałunek na moich ustach i wpatrywał się w moje oczy. Miałam nadzieje, że coś powie, lecz cały czas milczał.
- Powiesz coś ? - spytałam odrobinę poirytowana. 
- Co mam ci powiedzieć ? 
- Jeszcze się pytasz ? Uciekłeś zostawiając krótki liścik, czy to jest normalne ? No nie sądzę.
- O tym chciałem porozmawiać. Musiałem to zrobić. Nienawidzę pożegnań. Poza tym, nie chciałem powiedzieć "żegnaj", bo to oznaczałoby, że nigdy więcej się nie spotkamy. A tego bym nie przeżył. - ujął moją twarz w dłonie - Dobrze wiesz, jaka była moja sytuacja. Chciałem ją rozwiązać. Nigdy bym Cię nie porzucił 
- Zrobiłeś to - przerwałam mu. Czułam się okropnie, wywlekając nasze brudy wśród tych ludzi, ale nie mieliśmy innej okazji na rozmowę. 
- Dlatego zorganizowaliśmy to wszystko. To znaczy to jest jeden z przyczyn tego spotkania - uśmiechnął się zadziornie. Doskonale wiedział jak to na mnie działa. Przeszły mnie niekontrolowane dreszcze, które bardzo chciałam ukryć.
- A jaka jest druga przyczyna ? - zrobiłam markotną minę i czekałam na jego odpowiedź.
- Juan ! - krzyknął, a jego przyjaciel w sekundę znalazł się obok nas podając mu coś dyskretnie - Blanco Dali Miro, zostaniesz moją żoną ? - przyklęknął na jedno kolano i otworzył czerwone pudełeczko, które zawierało złoty pierścionek.
Zaniemówiłam. To co zrobił, całkowicie mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się tego. W jednej chwili cała złość minęła. Patrzyłam się na niego otępiała i nie potrafiłam przyjąć do siebie tego co właśnie zrobił. On ... On mi się oświadczył.
- Mówisz to poważnie ? - poczułam jak po policzku spływa mi łza. Lecz tym razem to była łza radości.
- Oczywiście Blan. Kocham Cię ! - wstał, ujął moją twarz i pocałował.
- Tak - to jedyne co udało mi się w tym momencie powiedzieć. Fernando podniósł mnie i zaczął się kręcić dookoła. Cieszył się jak wariat, a ja nadal nie doszłam do siebie.

***

Staliśmy na ślubnym kobiercu, a obok nas nasi świadkowie. Nie potrafiłam się zdecydować, kto powinien być moim świadkiem, więc za mną stał cały orszak dziewczyn. Monic, Evita i Milagros były ubrane w jednakowe sukienki. Fernando postanowił za świadków wziąć Sergio Ramosa, Juana Matę i Davida Ville.
- Ja Fernando José Torres Sanz biorę Ciebie Blanco Dali Miro za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. - stałam w pięknej, zaprojektowanej specjalnie dla mnie, sukni ślubnej słuchając słów jego przysięgi. Przede mną stał mój przyszły mąż w standardowym czarnym garniturze. Spojrzałam na niego od góry do dołu i podziękowałam Bogu, że go mam.
- Ja Blanca Dali Miro biorę Ciebie Fernando José Torres Sanz za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. - wymawiając te słowa, czułam jak po moich policzkach spływają łzy. Nando uśmiechał się do mnie, wyglądał na najszczęśliwszego mężczyznę na świecie. Oczy mu się świeciły, były wilgotne od łez.
- Blanco, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego- już wkładał na mój palec złotą obrączkę
Wszystko było identycznie jak w moim śnie. Tylko, że to działo się naprawdę. Tym razem nie zostałam brutalnie obudzona przez moją mamę. Tym razem siedziała w ławce i płakała ze szczęścia. Nigdy bym się nie spodziewała, że zostanę żoną Fernando Torresa ! 

***

muzyka ]

W moje ślady poszły dziewczyny. Ich wesela były również wykwintne jak nasz z Nando. Kto by pomyślał, że pokojówki, mogą zostać żonami słynnych piłkarzy ? Na pewno nie my. Na początku myślałam, że to co robię jest złe. No w końcu kto normalny bzyka się pod prysznicem w miejscu pracy ? Tym bardziej z osobą, której można tym spieprzyć całe życie. Ale teraz nie żałuję. Będziemy co mieli opowiadać naszym dzieciom, chociaż... może to nie jest za dobra opowieść dla przyszłych pokoleń. Chociaż pewnie nie raz sami będziemy się z tego śmiać. Teraz czas na nowe życie. Torres wygrał sprawę rozwodową i teraz dzieci są z nami. Nie jestem pewna czy od razu mnie polubią, ale taką mam nadzieję. Jeszcze są za małe by zrozumieć to co się stało, ale za kilka lat może zrozumieją.


-------------------------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie, ale musiałam już zakończyć to opowiadanie. Nie miałam na niego weny. Przepraszam najbardziej dziewczyny "Monic", "Evitę" i "Milagros", że tak mało było was w roli głównej, ale mam nadzieję, że chociaż trochę wam się podobało :) I tym razem nikogo nie zabiłam, cieszycie się ? :D Bo i jakbym tutaj kogoś zabiła, to chyba byście mnie zjadły :P
Kocham was i dziękuję za czytanie :*

Foquita