- Blanca, w końcu zeszłaś na śniadanie ! Zaraz musisz iść
do pracy, zapomniałaś ?! - od samego rana mama wydzierała się na mnie
niemiłosiernie. Najpierw przerwała mi ten cudowny sen, a teraz to. Owszem, za
półtora godziny musiałam być w pracy, ale za 15 minut miał zadzwonić mój
budzik. Na pewno, mniej bym marudziła. Nienawidziłam jak ktoś brutalnie mnie
obudził. Wolałam wstać sama, albo dzięki budzikowi.
- Przecież zawsze wstawałam o 7 i nigdy nie było
problemu. Nagle sobie coś ubzdurałaś !
- Młoda damo, zważaj na słowa ! I nie takim tonem do
matki ! - uderzyła pięścią w stół.
- Jakbyś nie wiedziała, że mnie się nie budzi -
mruknęłam, wzięłam kanapki i wróciłam do swojego pokoju. Odechciało mi się
jeść, ale wiedziałam, że kolejny posiłek będzie dopiero po godzinie 13. O ile
nie będę miała wtedy czegoś do robienia, więc wmusiłam w siebie te kanapki.
Zawsze
do pracy zabierałam ze sobą świeży ręcznik oraz przybory do kąpieli. Po
dziesięciu godzinach, zawsze wolałam wziąć relaksujący prysznic. Szef nigdy nie
miał nic przeciwko temu. Nawet była specjalna damska szatnia, a obok niej
prysznice.
Jedynym
plusem tej pracy, to współpraca z przyjaciółkami. Gdyby nie Monic, Evita i
Milagros, nie miałabym po co wstawać. Nie miałabym tej motywacji. Dzięki nim,
każdy dzień w pracy jest inny. Najczęściej niestety pracujemy osobno. Na
szczęście tak jak wcześniej mówiłam, mamy godzinną przerwę na obiad. I to
właśnie podczas obiadu możemy się pośmiać i powygłupiać.
Zarzuciłam
spakowaną już torbę na ramię, włączyłam MP4, założyłam słuchawki i zatraciłam
się we własnym świecie. Na klatce schodowej odpięłam rower od kaloryfera i
sprowadziłam go na sam dół. Nie było to moją ulubioną czynnością, ale
przyzwyczaiłam się. W końcu robię to świątek piątek i niedziela (Dla mniej
ogarniętych - Nie ważne czy weekend czy święto). Miałam przed sobą 40 minut
drogi. Gdybym w mogła sobie kupić ten pieprzony samochód, to jechałabym 20-25
minut, ale nie - musiałam jeździć rowerem. Mimo wszystko uwielbiałam
przejeżdżać ulicami Ibizy. Czasami nawet robiłam to dla własnej przyjemności
nie z przymusu.
Podjeżdżając
pod hotel Mirador de Dalt Vila (to właśnie w nim pracowałam) zauważyłam
parkingowego. Uśmiechnięty Jose już z daleka machał do mnie. Był ode mnie może
z 30 lat starszy, ale był przemiłym mężczyzną.
- Witaj Jose - powiedziałam zeskakując z roweru.
- Cześć maleństwo. Jak sytuacja w domu ? - wziął ode mnie
mój "pojazd" i przypiął go do stojaka.
-Jak zwykle to samo. Najchętniej bym się już
wyprowadziła.
- Spokojnie maleństwo, jeszcze trochę i się wszystko
zmieni, na lepsze oczywiście. Bądź cierpliwa.
- Obyś miał rację - uśmiechnęłam się i weszłam do środka.
W
holu o dziwo był jeden wielki harmider. Nie wiedziałam o co chodzi, więc
uciekłam szybko do naszej przebieralni. Dziewczyny też już tam były. Właśnie
zakładały nasze nawet znośne uniformy. Nie wyglądają one tak jak wszyscy
mężczyźni je sobie wymarzyli. Zakrywają dużo więcej ciała, ale są bardzo
wygodne.
- Dziewczyny, co to dzisiaj taki ruch na recepcji ? -
spytałam zawiązując buty. Miałyśmy jeszcze jakieś 10 minut na nic nie robienie.
- Sama się zdziwiłam jak to zobaczyłam, ale nic nam nie chcą
powiedzieć. Pytałam już tej holenderki co wygląda jak Profesor Dolores Umbridge
z Harrego Pottera. - wszystkie
wybuchłyśmy gromkim śmiechem.
- Dziewczyny, do pracy ! Już ! - usłyszałyśmy za
drzwiami.
- O, o wilku mowa - nie potrafiłyśmy zahamować śmiechu,
więc roześmiane wyszłyśmy z szatni.
- Dziewczyny, dzisiaj mamy specjalnych gości. Każda
proszona jest o dyskrecje. To co zobaczycie w pokojach, ma zostać w pokojach.
Jeśli którąś przyłapię na kradzieży, zostanie natychmiast zwolniona. To co się
dzieje w hotelu, ma zostać w tych murach, zrozumiane ?! - darła się gorzej niż
zawsze. Porównanie do Umbridge na prawdę do niej pasowało.
- Oczywiście ! - odpowiedziałyśmy chórem.
- No to już, do pracy ! - chwyciłyśmy nasze wózki room service i poszłyśmy do windy.
Każda
z nas "obstawiała" inne piętro. Tak było od zawsze. Dziennie musiałyśmy
obsłużyć dwa pięta na łebka. Na szczęście nie byłyśmy same. Pracowały z nami
jeszcze jakieś trzy nowe dziewczyny. Miały krótki staż w tej pracy, więc
sprzątały w tych najtańszych pokojach. My pracujemy na wyższych piętach. Na
szczęście jest ich tylko 14.
Żegnając
się z dziewczynami wysiadłam na swoim piętrze. Czekało na mnie 8 wielkich
prawie mieszkań. Apartamenty nie różniły się od siebie wiele. Dwa salony,
sypialnia i ogromna luksusowa łazienka. Zawsze chciałam złamać zasady i wziąć kąpiel w takiej nowoczesnej wannie. Westchnęłam i weszłam do pierwszego z nich.
Został mi już tylko jeden pokój na tym piętrze i mogłam
iść na przerwę. Weszłam bez pukana, bo na drzwiach nie było żadnej zawieszki. W
środku usłyszałam jak ktoś śpiewa. No dobra, do śpiewu temu komuś było daleko.
Raczej wył po swojemu. Chwile później ktoś do niego dołączył. Wydawało się, że
mają jakąś większą imprezę.
- Patrzcie - krzyknął jeden z nich i dopiero wtedy
zobaczyłam kto zajmuje ten pokój. Nie wierzyłam własnym oczom i stałam jak
wryta.
- Przepraszam bardzo, że weszłam, ale nie było nic
wywieszone na drzwiach i byłam pewna, że nikogo nie ma - poczułam jak moje
policzki robią się ciepłe.
- Proszę się nie tłumaczyć. To Pani praca. Za godzinę
pokój będzie pusty. Przysięgam ! - zaśmiał się jeden i podniósł dwa palce w
geście przysięgi.
- Dobrze, Proszę Pana. Jeszcze raz przepraszam - wyszłam
czerwona jak burak, a zamykając drzwi usłyszałam śmiechy. Czułam się lekko
zażenowana. Oparłam się o ścianę i powoli zjechałam na podłogę. Cały czas byłam
w szoku. Tych emocji było za wiele. Siedziałam taka otępiała może jeszcze z 15
minut, aż w końcu zebrałam się i wróciłam do naszej szatni na przerwę.
___________________________________________________________
No to pierwszy rozdział za mną :) Jak wam się podoba ? Jak dla mnie, to nie jest taki zły. Poza tym, wiem jak bardzo nienawidzicie mojego kończenia w takim momencie. Przyznajcie, gdybym tak nie zakończyła, czekalibyście na więcej ? No właśnie :D
Zapraszam również na mój drugi blog z opowiadaniem. W zakładkach na górze strony znajdziecie link :)
Buziaczki ;*
No no no... ciekawe kto tam się tak wydzierał xD
OdpowiedzUsuńMotyw z pokojówką, mam do tego słabość i chyba mi się spodoba.
Buziaki :*
Wg mnie to tak śpiewać mógł tylko Reina ale pewnie będę się myliła :D ale poczekam do kolejnego rozdziału i się przekonam haha pokojówka + piłkarze od razu kojarzy mi się pewien teledysk
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy kochana :* / Paula
No, no. Ciekawe kto był w pokoju :) I fajnie, że dziewczyny razem pracują ;D pisz szybko dalej! ;*
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten rozdział. Blanca nie ma łatwego życia. Wrzeszcząca matka, która budzi ją z cudownego snu, praca w hotelu, gdzie rzadko widuje przyjaciółki i poza tym straszy w nim Holenderka. Mam nadzieję, że już wkrótce jej życie się zmieni na lepsze. Czekam na kolejny z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńHahahha kto to tam wył O.O Alba ja już ślepnę albo tego nie napisałaś przez co ja teraz nie będę spać tylko będę myśleć kto wyje XD
OdpowiedzUsuńPissaaaaj xd
Torres, to musiał być Torres kurde! :D Szkoda,że Evita nie spotkała żadnego piłkarza,albo może i lepiej, bo wtedy by się rzuciła na niego i nie puściła...xD
OdpowiedzUsuńPisaj szybko, bo jestem ciekawa! <3