sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 1

            - Blanca, w końcu zeszłaś na śniadanie ! Zaraz musisz iść do pracy, zapomniałaś ?! - od samego rana mama wydzierała się na mnie niemiłosiernie. Najpierw przerwała mi ten cudowny sen, a teraz to. Owszem, za półtora godziny musiałam być w pracy, ale za 15 minut miał zadzwonić mój budzik. Na pewno, mniej bym marudziła. Nienawidziłam jak ktoś brutalnie mnie obudził. Wolałam wstać sama, albo dzięki budzikowi.
- Przecież zawsze wstawałam o 7 i nigdy nie było problemu. Nagle sobie coś ubzdurałaś !
- Młoda damo, zważaj na słowa ! I nie takim tonem do matki ! - uderzyła pięścią w stół.
- Jakbyś nie wiedziała, że mnie się nie budzi - mruknęłam, wzięłam kanapki i wróciłam do swojego pokoju. Odechciało mi się jeść, ale wiedziałam, że kolejny posiłek będzie dopiero po godzinie 13. O ile nie będę miała wtedy czegoś do robienia, więc wmusiłam w siebie te kanapki.
              Zawsze do pracy zabierałam ze sobą świeży ręcznik oraz przybory do kąpieli. Po dziesięciu godzinach, zawsze wolałam wziąć relaksujący prysznic. Szef nigdy nie miał nic przeciwko temu. Nawet była specjalna damska szatnia, a obok niej prysznice.
              Jedynym plusem tej pracy, to współpraca z przyjaciółkami. Gdyby nie Monic, Evita i Milagros, nie miałabym po co wstawać. Nie miałabym tej motywacji. Dzięki nim, każdy dzień w pracy jest inny. Najczęściej niestety pracujemy osobno. Na szczęście tak jak wcześniej mówiłam, mamy godzinną przerwę na obiad. I to właśnie podczas obiadu możemy się pośmiać i powygłupiać.  
             Zarzuciłam spakowaną już torbę na ramię, włączyłam MP4, założyłam słuchawki i zatraciłam się we własnym świecie. Na klatce schodowej odpięłam rower od kaloryfera i sprowadziłam go na sam dół. Nie było to moją ulubioną czynnością, ale przyzwyczaiłam się. W końcu robię to świątek piątek i niedziela (Dla mniej ogarniętych - Nie ważne czy weekend czy święto). Miałam przed sobą 40 minut drogi. Gdybym w mogła sobie kupić ten pieprzony samochód, to jechałabym 20-25 minut, ale nie - musiałam jeździć rowerem. Mimo wszystko uwielbiałam przejeżdżać ulicami Ibizy. Czasami nawet robiłam to dla własnej przyjemności nie z przymusu.
             Podjeżdżając pod hotel Mirador de Dalt Vila (to właśnie w nim pracowałam) zauważyłam parkingowego. Uśmiechnięty Jose już z daleka machał do mnie. Był ode mnie może z 30 lat starszy, ale był przemiłym mężczyzną.
- Witaj Jose - powiedziałam zeskakując z roweru.
- Cześć maleństwo. Jak sytuacja w domu ? - wziął ode mnie mój "pojazd" i przypiął go do stojaka.
-Jak zwykle to samo. Najchętniej bym się już wyprowadziła.
- Spokojnie maleństwo, jeszcze trochę i się wszystko zmieni, na lepsze oczywiście. Bądź cierpliwa.
- Obyś miał rację - uśmiechnęłam się i weszłam do środka.
              W holu o dziwo był jeden wielki harmider. Nie wiedziałam o co chodzi, więc uciekłam szybko do naszej przebieralni. Dziewczyny też już tam były. Właśnie zakładały nasze nawet znośne uniformy. Nie wyglądają one tak jak wszyscy mężczyźni je sobie wymarzyli. Zakrywają dużo więcej ciała, ale są bardzo wygodne.
- Dziewczyny, co to dzisiaj taki ruch na recepcji ? - spytałam zawiązując buty. Miałyśmy jeszcze jakieś 10 minut na nic nie robienie.
- Sama się zdziwiłam jak to zobaczyłam, ale nic nam nie chcą powiedzieć. Pytałam już tej holenderki co wygląda jak Profesor Dolores Umbridge z Harrego Pottera.  - wszystkie wybuchłyśmy gromkim śmiechem.
- Dziewczyny, do pracy ! Już ! - usłyszałyśmy za drzwiami.
- O, o wilku mowa - nie potrafiłyśmy zahamować śmiechu, więc roześmiane wyszłyśmy z szatni.
- Dziewczyny, dzisiaj mamy specjalnych gości. Każda proszona jest o dyskrecje. To co zobaczycie w pokojach, ma zostać w pokojach. Jeśli którąś przyłapię na kradzieży, zostanie natychmiast zwolniona. To co się dzieje w hotelu, ma zostać w tych murach, zrozumiane ?! - darła się gorzej niż zawsze. Porównanie do Umbridge na prawdę do niej pasowało.
- Oczywiście ! - odpowiedziałyśmy chórem.
- No to już, do pracy ! - chwyciłyśmy nasze wózki room service i poszłyśmy do windy.
             Każda z nas "obstawiała" inne piętro. Tak było od zawsze. Dziennie musiałyśmy obsłużyć dwa pięta na łebka. Na szczęście nie byłyśmy same. Pracowały z nami jeszcze jakieś trzy nowe dziewczyny. Miały krótki staż w tej pracy, więc sprzątały w tych najtańszych pokojach. My pracujemy na wyższych piętach. Na szczęście jest ich tylko 14.
             Żegnając się z dziewczynami wysiadłam na swoim piętrze. Czekało na mnie 8 wielkich prawie mieszkań. Apartamenty nie różniły się od siebie wiele. Dwa salony, sypialnia i ogromna luksusowa łazienka. Zawsze chciałam złamać zasady i wziąć kąpiel w takiej nowoczesnej wannie. Westchnęłam i weszłam do pierwszego z nich.
            Został mi już tylko jeden pokój na tym piętrze i mogłam iść na przerwę. Weszłam bez pukana, bo na drzwiach nie było żadnej zawieszki. W środku usłyszałam jak ktoś śpiewa. No dobra, do śpiewu temu komuś było daleko. Raczej wył po swojemu. Chwile później ktoś do niego dołączył. Wydawało się, że mają jakąś większą imprezę.
- Patrzcie - krzyknął jeden z nich i dopiero wtedy zobaczyłam kto zajmuje ten pokój. Nie wierzyłam własnym oczom i stałam jak wryta.
- Przepraszam bardzo, że weszłam, ale nie było nic wywieszone na drzwiach i byłam pewna, że nikogo nie ma - poczułam jak moje policzki robią się ciepłe.
- Proszę się nie tłumaczyć. To Pani praca. Za godzinę pokój będzie pusty. Przysięgam ! - zaśmiał się jeden i podniósł dwa palce w geście przysięgi.
- Dobrze, Proszę Pana. Jeszcze raz przepraszam - wyszłam czerwona jak burak, a zamykając drzwi usłyszałam śmiechy. Czułam się lekko zażenowana. Oparłam się o ścianę i powoli zjechałam na podłogę. Cały czas byłam w szoku. Tych emocji było za wiele. Siedziałam taka otępiała może jeszcze z 15 minut, aż w końcu zebrałam się i wróciłam do naszej szatni na przerwę. 

___________________________________________________________

No to pierwszy rozdział za mną :) Jak wam się podoba ? Jak dla mnie, to nie jest taki zły. Poza tym, wiem jak bardzo nienawidzicie mojego kończenia w takim momencie. Przyznajcie, gdybym tak nie zakończyła, czekalibyście na więcej ? No właśnie :D
Zapraszam również na mój drugi blog z opowiadaniem. W zakładkach na górze strony znajdziecie link :)
Buziaczki ;*

6 komentarzy:

  1. No no no... ciekawe kto tam się tak wydzierał xD
    Motyw z pokojówką, mam do tego słabość i chyba mi się spodoba.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wg mnie to tak śpiewać mógł tylko Reina ale pewnie będę się myliła :D ale poczekam do kolejnego rozdziału i się przekonam haha pokojówka + piłkarze od razu kojarzy mi się pewien teledysk
    Czekam na nowy kochana :* / Paula

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no. Ciekawe kto był w pokoju :) I fajnie, że dziewczyny razem pracują ;D pisz szybko dalej! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się ten rozdział. Blanca nie ma łatwego życia. Wrzeszcząca matka, która budzi ją z cudownego snu, praca w hotelu, gdzie rzadko widuje przyjaciółki i poza tym straszy w nim Holenderka. Mam nadzieję, że już wkrótce jej życie się zmieni na lepsze. Czekam na kolejny z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahha kto to tam wył O.O Alba ja już ślepnę albo tego nie napisałaś przez co ja teraz nie będę spać tylko będę myśleć kto wyje XD
    Pissaaaaj xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Torres, to musiał być Torres kurde! :D Szkoda,że Evita nie spotkała żadnego piłkarza,albo może i lepiej, bo wtedy by się rzuciła na niego i nie puściła...xD
    Pisaj szybko, bo jestem ciekawa! <3

    OdpowiedzUsuń