niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 2

                Nogi nadal miałam jak z waty. Wchodząc do szatni od razu opadłam na najbliższą ławkę. Przed moimi oczami nadal mam widok tych śpiewających mężczyzn. Musiałam jak najszybciej podzielić się tym z moimi przyjaciółkami, których nadal nie było.
                Założyłam słuchawki i włączyłam jedną z mocniejszych piosenek na mojej MP4, a mianowicie Linkin Park - Numb. Tego typu muzyka zawsze pomagała mi się uspokoić. Dodatkowo otworzyłam okno na oścież, dzięki czemu przyjemny chłodny wiatr otulał moje ciało. W końcu udało mi się ochłonąć i uspokoić. Tego właśnie potrzebowałam.
                Lecz nie trwało to długo. Po niecałych 20 minutach do pomieszczenia weszły rozgadane i roześmiane dziewczyny. Niestety wraz z nimi weszła Holenderka, więc musiałam poczekać by im o wszystkim opowiedzieć. Dopadłam je dopiero przy obiedzie, bo Holenderka nigdy z nami nie jadała - dzięki Bogu.
- Nie uwierzycie co mnie dzisiaj spotkało ! - zaczęłam.
- Co się niby stało ? Często tak mówisz, a potem okazuje się, że to nic szczególnego - nabijała się ze mnie Evita.
- Oj zamknij się i słuchaj - odgryzłam się.
- No opowiadaj, opowiadaj - równocześnie powiedziały Monic i Milagros.
- Już wiem, kim są nasi "Goście Specjalni". Campeones, Campeones, ole, ole ole ! - zaczęłam śpiewać, a dziewczyny tylko patrzyły na mnie jak na wariatkę.
- Blanca, czy ty się dobrze czujesz ?
- Oj, ale wy nie kumate jesteście. Sprzątałam dzisiaj na 11 piętrze ..
- Ale mi nowość - kolejny raz któraś z nich mi przerwała.
- No daj mi dokończyć - zaczęłam się irytować - Chyba, że mam sobie całą drużynę wziąć dla siebie.
- Jaką drużynę ? Blan o czym ty pieprzysz ?!
- A widzisz, jakbyście dały mi dokończyć to już byś wiedziała.
- No to mów - cała trójka usiadła bliżej mnie i zaczęły uważniej słuchać. Już żadna z nich ani na chwile mi nie przeszkodziła.
- Sprzątałam moje 11 piętro i został mi już tylko 148 pokój. Nie było żadnej tabliczki, żeby nie wchodzić, więc bez krępacji otworzyłam drzwi. A tam nagle usłyszałam męskie głosy. Jeden z nich zaczął śpiewać Pintame od Elvisa Crespo. Trochę się przestraszyłam, że złożą na mnie skargę za wejście do pokoju w którym ktoś był, ale z ciekawości zrobiłam kilka kroków więcej. I wtedy zauważyłam ich !
- Kogo ?! - nie wytrzymały i zaczęły się dopytywać.
- No już mówię - zrobiłam wdech i kontynuowałam - Na kanapie siedzieli piłkarze reprezentacji Hiszpanii, a piosenkę próbował śpiewać Torres ! Chwile później dołączył do niego Pepe Reina, David Villa, Xavi Hernandez, Sergio Ramos.
- Xavi ?! - Milagros krzyknęła odrobinę za głośno, przez co oczy wszystkich skierowane były na nas.
- Tak, ale proszę Cię. Ucisz się.
- A nie widziałaś może Busquetsa ? - dopytywała mnie Evita.
- Albo Valdesa ? - wtórowała jej Monic.
- Nie, ich nie widziałam. Jak tylko ich zobaczę to poproszę o autografy dla was - uśmiechnęłam się i spoglądając na zegarek, zdałam sobie sprawę, że moja przerwa właśnie się skończyła - Ja już muszę uciekać. Do zobaczenia po pracy.

***

                Stojąc na korytarzu, przyglądałam się numerkowi na drzwiach. Piłkarze mówili, że po godzinie pokój będzie pusty, ale miałam nadzieję kogoś tam zastać. Byłam bardzo ciekawa kto zajmował ten apartament. Wcześniej spotkałam ich tam większą grupą, a teraz chciałabym spotkać tylko i wyłącznie jednego z nich.
                Zapukałam nieśmiało i nagle przestałam miarowo oddychać. Serce zaczęło mi szybciej bić. Emocje nie pozwalały racjonalnie myśleć, a także normalnie funkcjonować.
- Kto tam ?
- Pokojówka - ledwo wydusiłam z siebie, taka byłam podekscytowana. Jednak ktoś był w środku ! Tylko kto ? Drzwi zaczęły się otwierać, a ja o mało co nie dostałam zawału widząc jego cudowną piegowatą twarz. Czyli był to pokój, nikogo innego tylko Fernando Torresa !
- O, przepraszam. Miałam przyjść po godzinie, żeby posprzątać. Jeśli Pan chce, to mogę przyjść później - powiedziałam, licząc na to, że pozwoli mi zostać i spędzić trochę czasu ze sobą.
- Nie, nie. Proszę. - przepuścił mnie.
                Przez wgapianie się w Nando, chwilę mi zajęło zorientowanie się, że to będzie jednocześnie najlepszy i najgorszy dzień w moim życiu. W środku panował przeraźliwy bałagan. Istny burdel ! Wyglądało jakby przez salon przeszło tornado. Na stoliku stały opróżnione butelki po winie, wódce, na podłodze walały się orzeszki i przeróżne papierki niewiadomego pochodzenia. Załamana stanęłam jak wryta, po czym opadłam na podłogę. Owszem, nie zachowałam się profesjonalnie, ale nie w tym momencie nie panowałam nad sobą.
- Czy coś się stało ? - spytał zatroskany, po czym chyba zrozumiał o co mi chodzi i zażenowany pomógł mi wstać - Przepraszam, za to - pokazał ręką salon.
- Yhy.. - nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. Co oni zrobili z tym pokojem ?
- O której kończy Pani pracę ?
-Teoretycznie o 1800, ale dzisiaj będę musiała zostać po godzinach.
- To niech Pani przyjdzie do mnie o 1900. Chciałbym jakoś Pani to wszystko wynagrodzić i przeprosić. A teraz proszę mi wybaczyć, ale właśnie wychodzę. Do zobaczenia - uśmiechnięty złapał torbę treningową i wyszedł. Zostałam sama z tym bałaganem.

***

                Gdy wysprzątałam już wszystkie pomieszczenia na moim piętrze, była godzina 1840. Wiedziałam, że dziewczyny na pewno już skończyły pracę i dobrze się bawią. Odstawiłam wózek service room na jego miejsce i po wyciągnięciu ręcznika z torby, wskoczyłam pod prysznic. Mało kiedy zostawałam po godzinach w pracy. Raczej zawsze udało mi się wyrobić do godziny 1800.
                Stojąc pod prysznicem próbowałam przypomnieć sobie jego dotyk, to czy był delikatny i jak był ubrany. Na pewno miał na sobie obcisnął bokserkę, dzięki której widziałam każdy zarys jego mięśni. Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. To wszystko przez szok, który przeżyłam. Reszta się nie liczyła. Przy każdym wspomnieniu o nim, dotykałam swojego ciała, co powodowało coraz to większe podniecenie. Gdy już miałam wznieść się ponad chmury usłyszałam alarm, który sama ustawiłam. Wycierając ciało miękkim ręcznikiem, czułam poirytowanie. Wiedziałam, że podczas spotkania z nim, mogę być odrobinę niewyżyta seksualnie.  Ubrałam się w rzeczy, w których dzisiaj przyjechałam do pracy i poszłam przekonać się, co takiego wymyślił El Niño.
                Nawet nie zdążyłam zapukać, a w wejściu stał już on. Tym razem miał na sobie jedynie długie dresowe spodnie, treningowe dresy Chelsea. W rękach trzymał bluzę, którą właśnie zakładał. Zanim to zrobił, udało mi się spojrzeć na jego umięśniony brzuch. Gdybym się nie potrzymała, pewnie podbiegłabym do niego i zaczęła dotykać, całować ten brzuszek. I nie tylko. Znów poczułam jak staję się coraz bardziej napalona.
- Witaj ...
- Blanca, Blanca Dali Miro. Miło mi Pana poznać - podałam mu rękę na powitanie, lecz on złapał ją, przyciągnął mnie do siebie i ucałował oba policzki. Zarumieniłam się i stałam tak lekko zagubiona.
- Proszę, wejdź Blanco - moje imię wypowiedział jak żaden inny mężczyzna. Zrobił to z nutką namiętności i erotyzmu w głosie. Szybko zganiłam się w głowie. Przecież on ma żonę. To nie możliwe, żeby mógł ją zdradzić i próbować podrywać mnie.
                Salon był tak czysty jakim go zostawiłam. Byłam bardzo dumna, że uszanował moją pracę i nie zapraszał już kumpli. Bałam się tylko, że jutro będzie mnie czekać to samo. Usiadłam na fotelu, obitym zamszem i czekałam na to jak rozwinie się akcja.
- Szampana, Blanco ? - usłyszałam zza sobą.
- Nie mogę, Proszę Pana. Ja tutaj pracuję.
- Teraz chyba nie jesteś w pracy, prawda ? - uśmiechnął się zadziornie i nalał mi do kieliszka.
 - Chciałem Cię bardzo przeprosić, za ten cały syf, który tu zostawili. Mam również nadzieję, że twój słuch nie ucierpiał, gdy nakryłaś mnie na śpiewaniu - zaśmiałam się, przypominając sobie tą chwilę - Czy ty się ze mnie śmiejesz ?
- Nie, przepraszam - zakłopotana upiłam łyk musującego napoju.
- Nie przepraszaj - szepnął mi do ucha po czym usiadł blisko mnie. Czując jego oddech na skórze, myślałam że oszaleję.
- Wyglądasz na zdenerwowaną. Dlaczego ?
- Od dawna jestem Pana fanką. A teraz siedzę z moim idolem twarzą w twarz. Czy mogłabym dostać autograf ? Tylko ... - fuck ! Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie mam niczego, na czym mógłby się podpisać.
- Tylko co ?
- Nie mam niczego, na czym mógłby Pan się podpisać.
- Skończ już z tym Panem. Jak mówiłem, nie jesteś już w pracy ! Poczekaj tu chwilę - wstał i zniknął w sypialni. Nie było przez dłuższy czas, przez co zaczęłam się już nudzić. Wypiłam szampana do końca, pomimo tego, że do pracy przyjechałam rowerem. Najwyżej wrócę autobusem.
                - Dolać ci szampana ? - wrócił dopiero po 15 minutach i trochę mnie wystraszył. W rękach trzymał siatkę z logo Chelsea, którą bez pytania włożył do mojej torby.
- Przyjechałam do pracy rowerem, wcale nie powinnam pić. I .. Dziękuję - uśmiechnęłam się i wstałam będąc gotowa do wyjścia.
- To jak masz zamiar wrócić do domu ?
- Autobusem - odparłam i zarzuciłam torbę na ramię.
- Masz, weź taksówkę - sięgnął do kieszeni spodni i wcisnął mi do ręki kilka banknotów.
- Nie powinnam - już chciałam mu je oddać, ale spojrzał na mnie gniewnie.
- Musisz. Obiecałem wynagrodzić Ci sprzątanie tego burdelu.
- Już to zrobiłeś - powiedziałam poklepując swoją torbę i kierując się do wyjścia.
- Mogę zrobić jeszcze więcej - powiedział, złapał mnie za rękę i znowu przyciągnął mnie do siebie. Spoglądał mi w oczy, czułam jak coś między nami iskrzy. Moje podniecenie o mało co nie sięgnęło zenitu. I wtedy zrobił to, czego nigdy bym się po nim nie spodziewała. Ujął moją twarz i przyłożył swoje wargi do moich. Na początku nie wiedziałam jak mam sie zachować i czy odwzajemnić pocałunek, lecz chwile później on przejął pałeczkę. Językiem rozsunął moje wargi i wsunął się nim do środka, gdzie zaczął drażnić mój język. Po tym niespodziewanym pocałunku, szepnął mi do ucha "To co się stało między nami, ma zostać między nami. Do jutra" i pozwolił mi wyjść.


_________________________________________
 Zazwyczaj piszecie mi, że moje rozdziały są bardzo krótkie, więc tym razem trochę się rozpisałam. Jak wam się podoba ? :) 
Buziaczki ;**

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Blanca ma wielkie szczęście. Spotkała Fernando, swojego idola, a poza tym on ją pocałował! Ma czym się chwalić. Jak na razie jest słodko, ale ostatnie zdanie wypowiedziane przez piłkarza dają dużo do myślenia. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow wow wow... Torres ty napaleńcu jeden xD Nie no notka wyszła ci super kochana i aby było takich więcej i dłuższych :*
    No cóż mogę powiedzieć więcej czekam i buziaki posyłam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ulalala ostatni moment najlepszy :) Torres idzie jak burza haha czekam na następny kochana / Paula

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuuu końcówka >>>> :D Bajdzo mi się podobał c: Czekam na kolejny i życzę duuuuuuuuużo weny C:

    OdpowiedzUsuń
  5. ;ooooo napalona Blanca i erotyczny Torres ;D pisz pisz dalej! ;D ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach cóż za napalona dwójka się spotkała! :D A ja wiem co dalej będzie (chyba,że zmieniłaś to :D),ale nikomu nie powiem tylko w niecierpliwości czekam! <3
    Pisz szybkoooooooooo!

    OdpowiedzUsuń
  7. Torres no wiesz!! Ja możesz takimi słowami omg. CHAM. NIECH NO TYLKO OLLAYA SIĘ DOWIE, JA JEJ WSZYSTKO POWIEM!!
    Biedna Blanca tyle sprzątania miała :C Nie lubię sprzątać.

    OdpowiedzUsuń