** Torres **
- Cześć kochanie ! - ktoś wszedł do mojego apartamentu i
od wejścia darł się wniebogłosy. No może nie tak głośno, ale na kacu wszystko
jest głośniejsze. Rano słyszałem jak trawa rośnie za oknem. Na początku
pomyślałem, że może Blanca wróciła, ale przecież miała być u chorego Ojca.
Leniwie otworzyłem oko i zobaczyłem ją. Z jednej strony ucieszyłem się, a z
drugiej przeraziłem. Co ona tutaj robi ?! "To już po mnie" -
pomyślałem.
- Cześć, cześć - mruknąłem cicho.
- Kaca masz ?
- Moralnego - wyrwało mi się, ale na szczęście nie
usłyszała, więc kiwnąłem tylko głową. Zauważyłem, że ciągnęła za sobą walizkę.
To na ile ona tu przyjechała ? I gdzie są dzieci ? Oby ich tutaj ze sobą nie
zabrała. To nie jest miejsce dla nich.
- Może zjemy razem obiad ? - spytała. Wstałem z łóżka i
założyłem bokserki i jakieś pierwsze lepsze spodnie dresowe.
- Możemy, ale tutaj w hotelu - dziewczyna uśmiechnęła się
i rzuciła mi się na szyję ze szczęścia.
- Tęskniłam za Tobą kochanie - powiedziała i ucałowała
mnie.
** Blanca **
Poniedziałek. Najgorszy dzień tygodnia. Nie potrafiłam
się zwlec z łóżka. Jednak czegoś albo lepiej mówiąc kogoś brakowało mi w nocy.
Nie miałam się do kogo przytulić. Nikt nie ucałował mnie na dobranoc.
Wchodząc do szatni w pracy od razu naskoczyły na mnie
przyjaciółki.
- Blan jak mogłaś być taka nieodpowiedzialna ?! Nie odzywałaś
się przez dwa dni ! Gdzieś ty była ? - gorączkowały się Milagros i Evita.
- Siedziała u Torresa - wtrąciła się Monic.
- Jak to u Torresa ? Przez cały weekend ?
- Tak to. Zaprosił mnie, to zostałam - wzruszyłam
beznamiętnie ramionami i zaczęłam się przebierać.
- Miałaś się w nim nie zakochiwać. Będziesz cierpieć,
przecież wiesz, że on wróci do Olalli. - dobijała mnie Milagros, ale mówiła
prawdę.
- Dziewczyny ja to wszystko wiem i nie kocham go.
- Nas nie oszukasz, ale rób co chcesz.
- Lepiej powiedźcie co tam u was i waszych chłopaków -
wiedziałam, że dziewczyny spotykają się z piłkarzami. Miałam najlepszego
informatora na świecie. Torres wiedział wszystko co się działo w drużynie.
- Z Xavim wszystko idzie po mojej myśli. Boję się tylko
rozstania. On będzie musiał wrócić do Barcelony, a ja zostaję tutaj. Nie wiem
czy to przetrwa. Boję się, że to tylko wakacyjny romans. Będziemy się starać,
żeby to nie przeminęło, chociaż będzie ciężko.
- Mam to samo z Busim. Przyzwyczailiśmy się do siebie.
Dziewczyny nie umiem uwierzyć, że to wszystko jest prawdą. Jeszcze tydzień temu
byłyśmy spokojnymi, może nie do końca szczęśliwymi, ale najlepszymi przyjaciółkami.
A teraz co ? Prawie nie spędzamy ze sobą czasu. Okej, była impreza w piątek,
ale nagle się rozdzieliłyśmy i każda poszła w swoją stronę.
- Mam nadzieję, że to wszystko wróci -dodałam - Moni, a
jak u Ciebie i u Victora ?
-Nie wiedziałam, że mogę być tak szczęśliwa. Victor w tym
roku zmienia klub i chce znaleźć coś bliżej nas. Planujemy być razem. Mam
nadzieję, że wszystko będzie po naszej myśli.
- Wybaczcie, muszę już lecieć. Boję się jak te pokoje
wyglądają, po weekendzie - cieszyłam się szczęściem przyjaciółek, ale uświadomiłam
sobie, że ja nigdy nie będę szczęśliwa z Fernando. Chciałam się nim nacieszyć
póki mogłam. Byłam gotowa na rozczarowanie, ale czy aby na pewno ?
***
Pokój Dzieciaka zostawiłam jak zwykle na koniec. Taka już
była nasza tradycja. Po pracy podreptałam do niego uśmiechnięta, nadal w stroju
pokojówki. Po weekendzie jego apartament na pewno będzie wymagał porządnego
sprzątania. Oby tylko nie wyglądał tak jak podczas naszego pierwszego
spotkania.
Otworzyłam drzwi bez pukania i weszłam pewna siebie. Na podłodze
zobaczyłam damskie ubrania, co bardzo mnie zaskoczyło. Czyżby znalazł sobie
kolejną panienkę do przelecenia ? Zaciekawiona poszłam dalej i nagle zauważyłam
całującą się parę, siedzącą przed telewizorem. Ciągnąc za sobą wózek, narobiłam
hałasu i ewidentnie im przerwałam. Kobieta odwróciła się w moją stronę i od
razu ją poznałam. Olalla. A ona skąd się tu wzięła? On po nią zadzwonił? Zaczął
za nią tęsknić?
- A Pani co tutaj robi ?! I dlaczego weszła Pani bez
pukania ?! - oburzyła się i zaczęła wrzeszczeć. Torres siedział nie mówiąc nic.
Ah tak, no przecież. Gdyby coś powiedział, wszystko mogłoby wyjść na jaw.
- Bardzo Panią przepraszam, proszę mi wybaczyć. Niestety
muszę tu posprzątać, to moja praca.
- Nie obchodzi mnie to. W Pani obowiązku jest też
zachowywanie się kulturalnie, a wchodzenie do czyjegoś pokoju bez pukania, jest
raczej niekulturalne. - Nando położył jej rękę na ramieniu i pierwszy raz się
odezwał.
- Daj spokój Oli. Chodź idziemy na obiad i pozwólmy jej
tu posprzątać - udobruchał ją tym, a wychodząc z pokoju nawet na mnie nie
spojrzał. Czułam się podle. Oparłam się o szafę stojącą nieopodal i błagałam by
tylko nie płakać. Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się jak głupia.
Nie wiem ile tak płakałam, ale nagle ktoś wszedł do
pokoju. Obejrzałam się w stronę drzwi, a tam stał Juan Mata.
- Fernando nie ma, wyszedł z Olallą - powiedziałam,
otarłam łzy i chwyciłam odkurzacz.
- Wiem, przyszedłem do Ciebie - podszedł do mnie i
przytulił mnie. Tak bezinteresownie. Stałam otępiała i nie mogłam się ruszyć.
- Jak to do mnie ?
- Dzieciak mi pisał, że potrzebujesz pocieszenia. Mimo
wszystko on się o ciebie martwi. Uwierz mi - otarł kolejną łzę spływającą po
moim policzku.
- Po co on ją tu zapraszał ? - ledwo wydusiłam z siebie
to pytanie.
- On jej nie zapraszał. Przyjechała wczoraj wieczorem.
Przecież nie mógł jej tak po prostu wyrzucić.
- Przepraszam, muszę wracać do pracy - mimo wszystko
byłam wdzięczna Juanowi, że przyszedł do mnie i próbował mnie pocieszyć. Zawsze
to był miły gest. Spojrzał na mnie jeszcze raz, uśmiechnął się i wyszedł. Nie
mogłam zaniedbać pracy. Niestety musiałam posprzątać ten pokój.
Sprzątałam akurat sypialnię, kiedy przez przypadek
strąciłam torebkę żony piłkarza. Cała zawartość torebki wysypała się na ziemię.
Musiałam to jak najszybciej zebrać. Pośród rzeczy znalazłam kopertę ze
szpitala. Nie wiem co mnie podkusiło, ale otworzyłam ją. Miałam nadzieję, że
nie zobaczę tam zdjęcia kolejnego dziecka. Powoli i niepewnie wyciągnęłam
papier z koperty i zaczęłam czytać.
"Z przykrością informujemy, że wynik
testu jest pozytywny"
Że co?! Jak to wynik pozytywny ?! A co jeśli ?! Nie, nie
mogę tak myśleć. To wszystko jest niemożliwe. Nagle zrobiło mi się ciemno przed
oczami i uderzając głową o kant łóżka, upadłam na ziemię. Nie pamiętam już
niczego. Najwidoczniej straciłam przytomność. Mocno przywaliłam o to łóżko.
O kurka to się porobiło....
OdpowiedzUsuńReszta dziewczyn jest szczęściliwa a ona jej biednej Olalla się pojawiła no i bańka mydlana pękła...
Buziak :*
Wszystko się popsuło, po co ona tu przyjechała,masakra ale jestem ciekawa co będzie dalej / paula
OdpowiedzUsuńHoho,no to biedna Blanca! Ale z drugiej strony wiedziała,że on jest żonaty... Ale i tak mi jej szkoda,jeszcze ten wynik testu,ja bym umarła!
OdpowiedzUsuńPo drugie Mata jaki kochany,no i Torresowi zalezy na rudej,na bank!
Pisz szybko,bo chcę wiedzieć co tam dalej! *-*
Wynik testu Rudej? ;oo czy Ollayi? ciesze sie, ze dziewczynom sie uklada ;) co do Blan to wiedziala, ze Torres ma zone. Przystala na taki uklad. No ale i tak mi jej szkoda.. Mam nadzieje, ze nie uderzyla sie za mocno..
OdpowiedzUsuńI tu się zadziało xD .
OdpowiedzUsuńKtoś tu jest chory.....tylko KTO ?
Ojej, ale Blanca jest biedna :( szkoda że jej się nie układa, ale fajnie że pozostałym dziewczynom jest super :D Ale ten wynik testu... Hmm czekam na następny! :D
OdpowiedzUsuńJeeej :/ Biedna Blanca... Szkoda mi jej bo teraz musi cierpieć przez tego Torresa no szlag... :C
OdpowiedzUsuńMoże coś z Matą zaiskrzy o.O ^^