[ Muzyka ]
Ocknęłam się i poczułam jak ktoś klepie mnie po twarzy. Co
się stało ? Gdzie ja byłam ? Ah tak.. Przeczytałam ten cholerny list i
zemdlałam, ale kto do cholery bił mnie po twarzy ? Nie wiedział, że lepsza jest
technika usta-usta ? A przynajmniej mniej bolesna. Otworzyłam oczy i usłyszałam
nagły zryw wokół mnie. Nade mną stał Fernando, a obok niego Olalla. Wśród nich
wyłapałam jeszcze Juana Matę oraz przyjaciółki z ich partnerami. Wielkie mi
halo, zemdlałam.
- Blan, co się stało ? - spytał Juan. Torres się nie
odzywał. Od razu zrobił miejsce przyjacielowi.
- Nic. Ja tylko.. Nie wiem dlaczego zemdlałam - kłamałam
jak z nut. Wiedziałam, że muszę powiedzieć Nando o tych wynikach, ale na pewno
nie teraz.
- Coś cię boli ? - wziął mnie na ręce i położył na łóżku.
Czułam perfumy Dzieciaka oraz inne kobiece. O mało co nie zwymiotowałam na samą
myśl, że robił to z nią w tym łóżku.
- Nie, wszystko w porządku. - podniosłam się gwałtownie i
syknęłam z promieniujące bólu. Zamknęłam oczy i opadłam z powrotem na poduszkę.
Głowa bolała mnie jak diabli. Musiałam solidnie obić swoją główkę o te
pieprzone łóżko. Mam nadzieję, że jedyne co mi się stało, to nabiłam sobie ogromnego siniaka.
- Yhym, właśnie widzę - wtrącił Xavi - Victor leć po
medyka. Musi ją zobaczyć.
Victor skinął i wybiegł z pokoju. Reszta nadal tłoczyła
się wokół łóżka zanadto przeżywając to wszystko.
- Dajcie spokój. Ja tylko zemdlałam i lekko się
uderzyłam. Przecież nic się nie dzieje. Chcę już wracać do domu
- Nawet o tym nie myśl. Jeśli Medyk się zgodzi, to możesz
wracać do domu. Nawet Cię odwiozę. -westchnęłam i zrezygnowałam z dalszego
marudzenia. Leżałam i wcale się nie ruszałam.
Chwilę później wrócił Valdes wraz z jakimś mężczyzną.
Niski mężczyzna zaczął badać moją głowę. Na szczęście to nie było nic
poważnego. Tak jak myślałam, nabiłam sobie guza, ale przez kilka następnych dni
nie mogłam się przemęczać. Mata wziął mnie pod ramię i pomógł mi się pozbierać
do wynajętego samochodu. Nawet pomógł mi do niego wsiąść. Gdy sam zajął miejsce
kierowcy odwróciłam się w jego stronę. Dlaczego Dzieciak nie mógłby być taki
opiekuńczy jak jego przyjaciel ?
- Juan, muszę Ci coś powiedzieć - oparłam się o fotel siedząc bokiem i przyglądałam
się zawodnikowi Chelsea.
- Tak ? Słucham Cię - spojrzał na mnie przez sekundę, a
potem nadal patrzył na drogę.
- Bo ... nie wiem jak Ci to powiedzieć. Torres powinien
się przebadać i ja chyba też powinnam.
- Co ? Dlaczego ? - nie rozumiał o czym mówię. Sama bym
była zdziwiona na jego miejscu słysząc takie rzeczy. I to tak nagle.
- Ja zemdlałam bo .. nie powinnam tego robić, ale
przeczytałam list, który wypadł z torebki Olalli. Ona jest chora - przerwałam.
Nie wiedziałam jak może na to wszystko zareagować.
- To cię tak zszokowało ? - nadal był niewzruszony.
- Juan.. Ona ma HIV - zahamował tak ostro, że o mało nie
uderzyłam głową o tapicerkę. Na szczęście nic za nami nie jechało.
- Musiałaś coś źle przeczytać.
- Wiem co widziałam. Ewidentnie było napisane, że wynik
jest pozytywny. Proszę, ostrzeż Torresa - chwyciłam jego dłoń, błagając.
Musiałam coś zrobić w tej sprawie, ale nie wiedziałam co.
- Jesteś tego pewna ?
- Jeśli mi nie wierzysz, to powiedź, że np. zostawiłam
jakiś liścik dla Torresa w torebce Olalli. Wtedy sam się o tym dowie. Zrobisz
to dla mnie ? Błagam. Nie mogę go stracić. Nawet jeśli nie będziemy razem, to
niech dalej gra.
- Dobrze Blanco, postaram się - ucałował mnie w czoło i
odwiózł do domu. Wiedziałam, że nie jest do końca przekonany do tego
wszystkiego, ale musiał spróbować. Byłam prawie w 100% pewna, że wybierze tą
drugą opcje. Bo co innego mógłby zrobić ? Powiedzieć mu "Siema stary.
Blanca twierdzi, że twoja żona ma HIV i chce, żebyś się przebadał" ? To
niedorzeczne. Pomyślałby, że jego kolega ze świrował.
** Torres **
- Jak ona się czuje ? - spytałem przyjaciela od razu po
jego powrocie. Na szczęście Olalla poszła się kąpać, więc mieliśmy chwilę
swobody by porozmawiać. Chciałem, żeby powiedział mi, że wszystko jest z nią
okej. By mnie uspokoił. Przez cały czas cholernie się o nią bałem, ale nie
mogłem tego okazać. Co ona takiego zobaczyła bądź zrobiła, że zemdlała ?
- Dobrze. Odprowadziłem ją pod same drzwi, więc mamy
pewność, że dotarła cała do domu. Mówiła coś o jakimś liście dla Ciebie w
torebce Olalli. Może się bała, że ktoś ją przyłapie i się potknęła ? -
spojrzałem na niego zdziwiony, ale podszedłem do szafki nocnej i zacząłem
szperać po torebce. Boże, jak te kobiety potrafią tu cokolwiek znaleźć ? Istny
chlew. W torebce nie było żadnego listu. O zaraz, spod łóżka coś wystaje.
Otwarta koperta, a pod nią pogięty list. Dokładniej przyjrzałem się kopercie.
Ewidentnie była ze szpitala. Co to za cholerny list ? To nie jest na pewno ten
list od Blanci. Niestety ciekawość wygrała i rozłożyłem go.
"Test na obecność wirusa HIV Pani
Olalli Domínguez Liste
Z przykrością informujemy, że wynik testu
jest pozytywny"
- Juan, chodź tu szybko ! - zawołałem przyjaciela, który
szybko do mnie dołączył. Pokazałem mu to i nie wierzyłem własnym oczom. Zresztą
na jego twarzy również malowało się zdziwienie.
- Nic nie rozumiem - powiedział.
- Jakiś czas temu zrobiła sobie tatuaż. Sama wybierała
salon, to teraz ma. Nie możliwe, żeby mnie zdradziła, więc to jedyne
wytłumaczenie - złapałem się za głowę i usiadłem na łóżku. To nie miało sensu.
Halo ! Przecież skoro ona ma HIVa to ja też mogę mieć. Tatuaż robiła na kilka
tygodni przed moim wyjazdem. I od tego czasu do mojego wyjazdu kochaliśmy się
kilka razy. A potem kochałem się ... Kurwa ! Blanca !
Wybuchłem. Nie obchodziło mnie już to co myśli Olalla i
to czy dowie się o rudowłosej czy nie. Akurat wyszła z łazienki.
- Co to wszystko ma znaczyć ? - machałem jej papierem
przed oczami.
- Uspokój się. Co to jest ? - była opanowana i nie
wiedziała co mam na myśli.
- Może ty mi powiesz ? - podałem jej go i o dziwo nagle
sobie przypomniała.
- Fer, ja nie wiedziałam. Zrobiłam ten test, ale nie
wiedziałam, że mam HIV. Nie otwierałam jeszcze tego listu !
- Kochaliśmy się tyle razy bez zabezpieczeń ! Mogłaś mnie
zarazić ! To Cię nie obchodzi ? - cały drżałem z nerwów. Dopiero teraz
uświadomiłem sobie, jak ważna jest dla mnie rudowłosa. Ja na prawdę coś do niej
czułem i to było silniejsze niż uczucie do mojej żony.Gdy ona robiła krok w
moją stronę, ja robiłem dwa w tył. Miedzy nami stanął Mata. Wiedziałem, że nie
chciał sie wtrącać, ale chciał nas zatrzymać.
- Kochanie, pozwól mi się wytłumaczyć.
- Wyjedź. Wyjedź natychmiast ! - wkurzyłem się i zrzuciłem
wazon z okna, który rozpadł się w drobny mak. Nie wytrzymałem. Jak tak można ?
Owszem było mi jej żal, że ma HIV, ale jak mogła się nie zabezpieczyć ? Nawet
jeśli tylko podejrzewała, że może być chora na to świństwo.
- Musze do niej pojechać. Teraz ! - wybiegłem z pokoju,
zostawiając przyjaciela samego i złapałem pierwszą lepszą taksówkę. Nie
chciałem prowadzić. To mogłoby się źle skończyć. Może to był czas wyjawić swoje
uczucia ?
Chwile później już stałem pod jej mieszkaniem, czekając
aż mi otworzy. Drzwi się uchyliły i zobaczyłem ją w satynowej koszuli nocnej.
Wyglądała przepięknie. Wstyd się przyznać, ale mój przyjaciel ucieszył się na
jej widok. Nie po to tu przyszedłem. Nie czas na to wszystko.
- Mogę wejść ? - spytałem. Wpuściła mnie i zaprowadziła
do swojego pokoju.
***
Nie odważyłem się wyznać jej uczuć, ale zgodziła się bym tą
noc spędził razem z nią. Tak się ucieszyłem móc kolejny raz trzymać ją w
ramionach. Była taka drobniutka. Czasami bałem się, żeby jej przypadkiem nie
uszkodzić. Prawie zasypialiśmy, gdy nagle odezwał się mój telefon.
"Nie uwierzył w bajeczkę z chorobą,
wręcz przeciwnie zostawił mnie !
Nie mogę w to uwierzyć. A myślałam, że ze mną
zostanie teraz i na zawsze.
Co ja mam teraz zrobić ?
Olalla"
Chyba pomyliła numery. Ale zaraz. Bajeczka z chorobą ?
Czyli tak na prawdę nie miała HIV ? To cudownie ! Pokazałem rudej tą wiadomość
i wyściskałem z całej siły. To była wspaniała wiadomość. Teraz już byłem pewny,
że Olalla była tylko epizodem w moim życiu. Jak ona mogła mnie tak oszukać ? I
to tylko, żeby mnie przy sobie zatrzymać. Nie pozwolę jej wychowywać naszych
dzieci. Nie po tym jak mnie oszukała. Najważniejsze, że miałem moją małą kruszynkę
obok. Tylko to się liczyło.