czwartek, 24 października 2013

Rozdział 11

* Monic *

- Witaj ślicznotko - przebudził mnie słodki głos mojego ukochanego. Przetarłam oczy i zobaczyłam jego zaspaną twarz. 
- Cześć - uśmiechnęłam się uroczo.Poczułam zapach naleśników i to sprawiło, że się natychmiastowo podniosłam. 
- Widzę, ktoś jest bardzo głodny - zaśmiał się i podał mi tacę stojącą na szafce nocnej. 
- Jejuuu, naleśniki ! Na pewno są przepyszne ! - łapczywie złapałam jednego. Jeden kęs wystarczył, by poczuć ich cudowny smak. I jak tu go nie uwielbiać ? Nie dość, że utalentowany, przystojny i romantyczny to jeszcze potrafi gotować ! Był idealny. Byłam szczęściarą, mając go przy sobie. Takich ludzi jak on to tylko ze świecą szukać. 
- Smakują ? 
- Oczywiście - powiedziałam z pełną buzią, co wywołało u niego nieopanowany napad śmiechu. Z bólem odłożyłam śniadanie i uderzyłam go poduszką. Nie będzie się ze mnie śmiał ! One na prawdę były mega smakowite !
No i wywołałam bitwę na poduszki. Pierz latał po całym pokoju, a myśmy bawili się jak małe dzieci. Przy nim mogłam być w 100% sobą, a on to akceptował. Jak go nie poznałam, to uważałam, że jest bardzo poważny. Wystarczyło kilka chwil i całkowicie zmieniłam o nim zdanie. Moja miłość do niego wzrastała z każdym kolejnym wspólnie spędzonym dniem. 
Nie mam pojęcia jak to się stało, ale nagle wylądował nade mną. Byłam całkowicie bezbronna, a on uważnie mi się przyglądał. Gdyby nie pieprzony telefon Victora, to nie wiadomo do czego by doszło. Westchnął zrezygnowany i przyłożył telefon do ucha.
- Czego ? ... Właśnie teraz ? Nie może to chwile poczekać ? ... No dobra, zaraz będę. 
Nie miałam pojęcia z kim rozmawiał. Z rozmowy także za dużo się nie dowiedziałam. Wiedziałam jedynie, że musi mnie opuścić. Ktoś go potrzebuje. A może to właśnie ja go teraz potrzebuje ? Nikt nie pomyślał o mnie ? Potrzebowałam jego obecności, jego dotyku, pocałunków i nie tylko. Potrzebowałam go !
- Wybacz maleńka, ale muszę wyjść. Widzimy się wieczorem - powiedział i ucałował mnie w czoło. 
- Nie idź - szepnęłam z nadzieją, ale on już wstał i zaczął się ubierać.
- Na prawdę muszę. Już tęsknie - powiedział przed wyjściem. 

* Milagros *

Jego usta wędrowały po całym moim nagim ciele. Cała się trzęsłam z podniecenia. To miał być nasz pierwszy raz. Xavi przygotował wszystko tak jak należy. Nawet nie wiedziałam co powiedzieć, gdy zobaczyłam łóżko usłane różami oraz milion zapalonych świeczek prowadzących prosto do sypialni. Na prawdę niesamowity widok ! 
Wszystko zaczęło się w łazience. Najpierw wspólna kąpiel w ogromnej wannie pełnej piany. Nalał waniliowego płynu do kąpieli. Wiedział, który uwielbiam. Dokładnie myliśmy swoje nagie ciała, delikatnie się przy tym pieszcząc. Następnie otulił mnie w ręcznik i na rękach zaniósł do sypialni. Kroczył drogą wyznaczoną świeczkami. Już chciałam znaleźć się w łóżku razem z nim. Chciałam zasmakować jego ust, czuć zapach jego skóry i nie tylko. 
Powoli dotykał każdy fragment mojego ciała. Robił to z pasją. Nigdzie się nie śpieszył. Chciał bym dobrze zapamiętała tą noc. Nie byłam mu dłużna. Podczas gdy on opiekował się mną, ja drapałam go po plecach i bawiłam się jego włosami. Lubił to. W jego oczach widziałam ogniki pożądania. 
Przyciągnęłam go do siebie i niemal błagałam by TO zrobił. Posłuchał mnie. Poczułam go w sobie i niemal natychmiast odpłynęłam. Nie wyobrażałam sobie nigdy, że może być aż tak dobrze. Nie robiłam tego pierwszy raz, ale żaden poprzedni mu nie dosięgał do pięt. 
Czułam jakbym unosiła się ponad tym wszystkim. Od tego momentu wiedziałam, że to nie tylko zauroczenie. Wiedziałam też, że nie mogę go stracić. Byłam pewna, że to jest ten jedyny. Nie opuszczę go. Pojadę z nim do Barcelony. To już postanowione !

***

Obudził mnie chłód. Rozejrzałam się wokół, a jego już nie było. Uciekł ? To nie możliwe. Przecież było nam tak dobrze poprzedniej nocy. Nie mógł mi tego zrobić. Nie on. Spanikowana wstałam z łóżka, założyłam szlafrok i zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu. Nigdzie nie było po nim śladu. Chociaż.. Co to jest ? Na komodzie coś było. Jakaś kartka.

"Mam nadzieje, że mi wybaczysz. Przykro mi, że nie mogłem wraz z Tobą obejrzeć wschodu słońca, ale musiałem natychmiast wyjść, a nie chciałem Cię budzić. Byłem umówiony na 11:00. Jeszcze raz przepraszam. Wierzę, że będziemy mogli to nadrobić. Widzimy się wieczorem !
Xav."

* Evita *

Siedzieliśmy wspólnie w restauracji zajadając się zaserwowanymi potrawami. Kto by pogardził śniadaniem w takim towarzystwie. Wstaliśmy bardzo wcześnie, ale nie prędko wyszliśmy z łóżka. Siedząc przy stole na przeciwko siebie, myśleliśmy tylko o tym co się stało. Nadal czułam jego dotyk na sobie. Musieliśmy dobrze wykorzystać te ostatnie dni jego wakacji. Wiedziałam, że prędzej czy później będzie musiał wrócić do swojego życia. Ja również. Próbowałam się z tym pogodzić, ale to nie było takie proste. Nie chciałam tego. 
- Jak Ci się spało ? Bo nawet nie zapytałem - uśmiechnął się chytrze. Pamiętał. Kusił mnie cały czas. 
- Nie spałam zbyt długo. Ktoś ciągle mi przeszkadzał - podchwyciłam jego grę i nadal ją ciągnęłam.
- Nie możliwe ! Kto to był ?
- Taki wysoki, brunet z brązowymi oczami. Przystojniak ! A jaki dobry w łóżku - ostatnie zdanie wypowiedziałam ciszej, zważając na pozostałych gości tej restauracji. 
- Nie znam, nie znam. Ale chyba powinienem zrobić się zazdrosny.
- Oj głuptasie ! - promienny uśmiech zagościł na mojej twarzy i złapałam go za dłoń. Smyrałam go kciukiem po dłoni, okazując mu swoje uczucia. Taki niewinny gest, a można nim przekazać tyle emocji. 
- Pojutrze wracam do Barcelony - powiedział z przygnębioną miną. Po co on w ogóle porusza ten temat ? Czy tak bardzo już mu się tam śpieszy ? Ogarnął mnie smutek, chociaż przed chwilą było jeszcze tak wesoło. Musiał to wszystko zniszczyć takim jednym głupim zdaniem ?
- Żadna nowość - odpowiedziałam ironicznie i puściłam jego rękę. Zajęłam się jedzeniem, by z nim już nie rozmawiać. Nie chciałam dalej ciągnąć tego tematu. 
- Evi, byłabyś ze mną szczera ? - zapytał nagle, po dłużej panującej ciszy. 
- Oczywiście 
- Co do mnie czujesz ? - zamurowało mnie. Co do niego czuję ? Za każdym razem gdy go widzę to mam motylki w brzuchu, spędzając z nim cały dzień mam zamiar skakać z radości. To ja nie wiem co on do mnie czuje. Znamy się dwa tygodnie, a on stał się całym moim światem. 
- Przecież wiesz ... - widząc jego minę, oczekiwał bardziej rozwiniętej odpowiedzi - Eres mi vida* 
Rozpromienił się, ale sam nic nie powiedział. Nie tego się spodziewałam. Miałam nadzieję, że on też coś powie, ale zajął się właśnie przyniesionym deserem. I znów zapadła grobowa cisza, której tak bardzo nienawidziłam.
Po śniadaniu postanowił odwieźć mnie do mojego domu, bo sam musiał gdzieś wyjść i nie chciał, żebym siedziała sama u niego w pokoju. Jechaliśmy słuchając muzyki lecącej w radiu. Żadne nie chciało się odezwać jako pierwsze. Czułam się urażona. Teraz już na pewno mnie zostawi. Nie widziałam już usłanej różami przyszłości z nim. Nie chciał mnie. 
Zaparkował przed domem i wysiadł pierwszy otworzyć mi drzwi. Spojrzałam na niego, jego twarz była czystą kartą z której nic nie dało się wyczytać. Odwróciłam się na pięcie, nie żegnając się z nim. Nagle poczułam jak łapie mnie za rękę i odwraca w swoją stronę.
- Zostań ze mną
- Nie chcesz tego ... - powstrzymywałam łzy.
- Chcę. Nie chce Cię stracić. Chcę, żebyś pojechała ze mną do Barcelony. Chcę Cię lepiej poznać, księżniczko. Zastanów się nad tym. Widzimy się wieczorem. - i odjechał. 

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 10

[ Muzyka ]

Siedziałam u siebie, rozmyślając o Dzieciaku. Miałam wielką ochotę wziąć go w ramiona, zasnąć wtulona w niego. Brakowało mi tych wspólnie spędzonych chwil w jego pokoju hotelowym. Wszystko było jak z bajki, oczywiście do momentu pojawienia się jego żony. Odkąd dowiedziałam się, że może mieć HIV nie potrafiłam nic zjeść, ani pić. Minęło tylko kilka godzin, ale dla mnie to była wieczność. Na prawdę bałam się, czy oboje nie mamy tego samego co ona. Jeśli dowiem się, że jestem chora to zatłukę ją własnymi rękoma. 
Po tym jak Juan odwiózł mnie do domu, to udało mi się jedynie przebrać w piżamę. Siedziałam owinięta ciepłym kocem z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach i przeglądałam durnowate strony. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Jako że byłam sama w domu to zmuszona byłam iść je otworzyć. Spojrzałam przez wizjer i ujrzałam GO ! Stał tam taki zmarnowany, wkurzony. W pierwszej chwili obawiałam się mu otworzyć. Nie wiedziałam z jakiego powodu jest taki zły. Może Juan mu o wszystkim powiedział ? A może sam znalazł tą kartkę ?
- Mogę wejść ? - widząc mnie automatycznie się uspokoił. Już nie był taki spięty. Sama uśmiechnęłam się i wpuściłam go do środka. Chwyciłam za rękę i zaprowadziłam do swojego niewielkiego, ale klimatycznego pokoju.
- O widzę, że towarzyszę Ci nawet tutaj - zaśmiał się wchodząc do mojej sypialni. Na ścianach miałam powieszone plakaty sprzed kilku lat. Na jednych był ubrany w barwy Hiszpanii, na innych zaś był w barwach Chelsea. Mimo wszystko musiałam przyznać, że moimi ulubionymi były te z reprezentacji. Na każdym z nich był uśmiechnięty, a to było najważniejsze ! Uwielbiałam jego uśmiech. Tym bardziej, jeśli to dzięki mnie się uśmiechał. 
Usiadłam na łóżku i poklepałam miejsce obok mnie. Dołączył do mnie i od razu poczułam mój ulubiony zapach. Zapach jego perfum unoszący się w powietrzu. Nie czekając długo wzięłam go w ramiona i ucałowałam namiętnie miękkie usta. Zatraciliśmy się w naszym świecie, nie przejmując się niczym. Całkowicie zapomnieliśmy o wcześniejszych wydarzeniach. Chcieliśmy nacieszyć się sobą. Byłam pewna, że niedługo go stracę. Wiedziałam, że do niej wróci i mnie zostawi. 
Odsunął się ode mnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Nie widziałam w nich nic. Nie miałam pojęcia co mnie teraz czeka. Czyżby na prawdę przyszedł się ze mną pożegnać i teraz myśli jak mi to powiedzieć ? Nie mówiłam nic, chciałam żeby to on zaczął.
- Blanca... - zaczął, ale nie dokończył myśl. Pocałował mnie, a ja przez to zapomniałam, że w ogóle coś chciał powiedzieć. 
- Mógłbym zostać z Tobą na noc ? - spojrzał na mnie słodkimi oczkami, a ja nie miałam serca mu odmówić. Nigdy nie potrafiłam się mu sprzeciwić. Niestety mógł zrobić ze mną co tylko chciał. Byłam jak marionetka w jego rękach. 

***

Leżałam w jego objęciach próbując zasnąć, lecz nie potrafiłam. Dlaczego ? Obawiałam się, że jak się obudzę, to już go nie będzie. Odejdzie i nigdy nie wróci. Miałam wrażenie, że prędzej czy później pogodzi się z żoną i nadal będą razem. Może w końcu powinnam powiedzieć co do niego czuję ? Może w końcu wyjawić swoje uczucia ? A co jeśli on przestraszy się i ucieknie ? Jeśli mu na mnie nie zależy ? Tylko jeśli tak by było, to co robiłby teraz w moim łóżku ? Musiałam się uspokoić i przestać o tym myśleć, ale jak ? Nienawidziłam tego stanu, gdy nic nie jest pewne. 
Ciszę przerwał dźwięk jego telefonu. Niechętnie i leniwie się podniósł. Po odczytaniu sms'a uśmiechnął się jak jeszcze nigdy wcześniej i podał mi telefon. Zmarszczyłam nos nie wiedząc o co mu chodzi, ale po przeczytaniu nadal nie byłam pewna swojej przyszłości z nim.

"Nie uwierzył w bajeczkę z chorobą, wręcz przeciwnie zostawił mnie ! 
Nie mogę w to uwierzyć. A myślałam, że ze mną zostanie teraz i na zawsze. 
Co ja mam teraz zrobić ?
Olalla"

Okłamała go. Jak tak można udawać, że jest się chorym ? Czy ona do końca zgłupiała ? Do czego zdolne są kobiety, by zatrzymać swojego ukochanego przy sobie.
- Przykro mi - powiedziałam odrobinę nieszczerze i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Nie powinno, bo ja już do niej nie wrócę. Nie pozwolę jej wychowywać naszych dzieci. Zresztą powinnaś się cieszyć - cmoknął mój policzek.
- Niby dlaczego ? - Boże, czy ktoś wytłumaczy mi o co tutaj do cholery chodzi ? Chyba jestem za tępa na to wszystko.
- Jak to dlaczego ? Zdałem sobie sprawę, że ten rozdział w życiu mogę i powinienem zakończyć już jakiś czas temu. Pora by zacząć pisać nowy rozdział z Tobą w roli głównej - patrzył na mnie, czekając na jakąkolwiek reakcje. Dopiero teraz zrozumiałam. On chce być ze mną ! Czy ja śnię ? To nie może być prawda ? Sławny i nieziemsko przystojny Fernando Torres pragnie zacząć życie od nowa ze zwykłą pokojówką. 
Widząc promienny uśmiech na mojej twarzy wyściskał mnie z całej siły. Z całej tej radości poniosły nas emocje. Nie obchodziło nas to, że ktoś może nas podsłuchać. Nic już nie było ważne, bo Torres nie wróci do Olalli. Nigdy ! Przynajmniej taką miałam nadzieję.

Muzyka ]

Napastnik wbił się w moje wargi namiętnie i zawzięcie je całując. Energicznym ruchem pozwoliłam sobie ściągnąć jego koszulkę. Dlaczego jego ciało musiało być aż takie idealne ? Całowałam każdy centymetr jego boskiego ciała. Podgryzałam delikatnie płatki jego uszu, lizałam okrężnymi ruchami szyję jednocześnie bawiąc się jego włosami. Mimo, że nie robiliśmy tego pierwszy raz to poznawaliśmy się na nowo. Wokół wirowało napięcie seksualne, które pragnęliśmy rozładować. On równie szybko pozbył się mojej piżamy, którą zawiązał mi dłonie za plecami. Tego jeszcze nie próbowaliśmy, ale czemu by nie przetestować ?Siedziałam oparta o oparcie, a on powoli rozbierał się przede mną. Mały interesujący pokaz. A ja nic nie mogłam zrobić. Denerwujące, a zarazem cholernie podniecające uczucie. Podszedł do mnie bliżej i delikatnie dmuchał po mojej szyi. Odchyliłam głowę, ale od razu zganił mnie za to.
- Patrz na mnie - powiedział seksownym głosem i palcem błądził po moim nagim ciele. Pragnęłam go. Pragnęłam go tu i teraz ! A on zamiast cokolwiek robić to drażnił się ze mną. 
- Fernando, proszę... - wyszeptałam. 
On jedynie uśmiechnął się zadziornie i zaczął całować mój brzuch schodząc coraz niżej, i niżej. Z moich ust zaczęły wydobywać się pierwsze dźwięki rozkoszy, którą mnie obdarowywał. Będąc już prawie u celu ominął najważniejsze miejsce i zszedł na uda. Je również starannie wycałował. Jego również to bardzo podniecało. Było to widać w jego oczach, choć nie tylko. Gdy w końcu dotknął mojego najczulszego miejsca - krzyknęłam z rozkoszy.
- Ciii... - uciszał mnie. Powoli wsunął we mnie palec, kręcąc nim kółka. Tak bardzo pragnęłam go dotknąć. Pragnęłam by we mnie wszedł czymś innym. Palec nie dawał tyle rozkoszy co inna rzecz. Spojrzałam na niego błagalnie, ale on nie skończył jeszcze swoich przyjemnych tortur. 
Widząc moje rozpalone policzki i ogniki pożądania w oczach zrobił to o co go prosiłam. Nie przejmowałam się już jego prośbami bym nie krzyczała. Sprawił, że byłam niesamowicie podniecona. Czułam jak dreszcze rozkoszy rozchodzą się po moim bezbronnym ciele. Działało to na mnie jak lek przeciwbólowy na wszystkie problemy. Dawało mi to ukojenie. Dopiero teraz poczułam, że na prawdę go kocham. I że on kocha mnie ! Nie mogłam w to uwierzyć, ale jeszcze nigdy nie robiliśmy tego z takim zaangażowaniem. Uczucia były jak wyłożone na tacy. Oboje wiedzieliśmy, że to jest to. Tylko jak długo będzie to trwać ? 
- Fernando ! Kocham Cię ! - wykrzyczałam. Nie do końca przemyślałam ten ruch, ale w takich chwilach nie myśli się o tym co się mówi. 
- I ja ciebie - ucałował mnie kładąc się obok. Jego rozmarzone duże oczy mówiły to samo, a ja uwierzyłam mu. W tej chwili uwierzyłabym we wszystko co by do mnie powiedział.