* Monic *
- Witaj ślicznotko - przebudził mnie słodki głos mojego ukochanego. Przetarłam oczy i zobaczyłam jego zaspaną twarz.
- Cześć - uśmiechnęłam się uroczo.Poczułam zapach naleśników i to sprawiło, że się natychmiastowo podniosłam.
- Widzę, ktoś jest bardzo głodny - zaśmiał się i podał mi tacę stojącą na szafce nocnej.
- Jejuuu, naleśniki ! Na pewno są przepyszne ! - łapczywie złapałam jednego. Jeden kęs wystarczył, by poczuć ich cudowny smak. I jak tu go nie uwielbiać ? Nie dość, że utalentowany, przystojny i romantyczny to jeszcze potrafi gotować ! Był idealny. Byłam szczęściarą, mając go przy sobie. Takich ludzi jak on to tylko ze świecą szukać.
- Smakują ?
- Oczywiście - powiedziałam z pełną buzią, co wywołało u niego nieopanowany napad śmiechu. Z bólem odłożyłam śniadanie i uderzyłam go poduszką. Nie będzie się ze mnie śmiał ! One na prawdę były mega smakowite !
No i wywołałam bitwę na poduszki. Pierz latał po całym pokoju, a myśmy bawili się jak małe dzieci. Przy nim mogłam być w 100% sobą, a on to akceptował. Jak go nie poznałam, to uważałam, że jest bardzo poważny. Wystarczyło kilka chwil i całkowicie zmieniłam o nim zdanie. Moja miłość do niego wzrastała z każdym kolejnym wspólnie spędzonym dniem.
Nie mam pojęcia jak to się stało, ale nagle wylądował nade mną. Byłam całkowicie bezbronna, a on uważnie mi się przyglądał. Gdyby nie pieprzony telefon Victora, to nie wiadomo do czego by doszło. Westchnął zrezygnowany i przyłożył telefon do ucha.
- Czego ? ... Właśnie teraz ? Nie może to chwile poczekać ? ... No dobra, zaraz będę.
Nie miałam pojęcia z kim rozmawiał. Z rozmowy także za dużo się nie dowiedziałam. Wiedziałam jedynie, że musi mnie opuścić. Ktoś go potrzebuje. A może to właśnie ja go teraz potrzebuje ? Nikt nie pomyślał o mnie ? Potrzebowałam jego obecności, jego dotyku, pocałunków i nie tylko. Potrzebowałam go !
- Wybacz maleńka, ale muszę wyjść. Widzimy się wieczorem - powiedział i ucałował mnie w czoło.
- Nie idź - szepnęłam z nadzieją, ale on już wstał i zaczął się ubierać.
- Na prawdę muszę. Już tęsknie - powiedział przed wyjściem.
* Milagros *
Jego usta wędrowały po całym moim nagim ciele. Cała się trzęsłam z podniecenia. To miał być nasz pierwszy raz. Xavi przygotował wszystko tak jak należy. Nawet nie wiedziałam co powiedzieć, gdy zobaczyłam łóżko usłane różami oraz milion zapalonych świeczek prowadzących prosto do sypialni. Na prawdę niesamowity widok !
Wszystko zaczęło się w łazience. Najpierw wspólna kąpiel w ogromnej wannie pełnej piany. Nalał waniliowego płynu do kąpieli. Wiedział, który uwielbiam. Dokładnie myliśmy swoje nagie ciała, delikatnie się przy tym pieszcząc. Następnie otulił mnie w ręcznik i na rękach zaniósł do sypialni. Kroczył drogą wyznaczoną świeczkami. Już chciałam znaleźć się w łóżku razem z nim. Chciałam zasmakować jego ust, czuć zapach jego skóry i nie tylko.
Powoli dotykał każdy fragment mojego ciała. Robił to z pasją. Nigdzie się nie śpieszył. Chciał bym dobrze zapamiętała tą noc. Nie byłam mu dłużna. Podczas gdy on opiekował się mną, ja drapałam go po plecach i bawiłam się jego włosami. Lubił to. W jego oczach widziałam ogniki pożądania.
Przyciągnęłam go do siebie i niemal błagałam by TO zrobił. Posłuchał mnie. Poczułam go w sobie i niemal natychmiast odpłynęłam. Nie wyobrażałam sobie nigdy, że może być aż tak dobrze. Nie robiłam tego pierwszy raz, ale żaden poprzedni mu nie dosięgał do pięt.
Czułam jakbym unosiła się ponad tym wszystkim. Od tego momentu wiedziałam, że to nie tylko zauroczenie. Wiedziałam też, że nie mogę go stracić. Byłam pewna, że to jest ten jedyny. Nie opuszczę go. Pojadę z nim do Barcelony. To już postanowione !
***
Obudził mnie chłód. Rozejrzałam się wokół, a jego już nie było. Uciekł ? To nie możliwe. Przecież było nam tak dobrze poprzedniej nocy. Nie mógł mi tego zrobić. Nie on. Spanikowana wstałam z łóżka, założyłam szlafrok i zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu. Nigdzie nie było po nim śladu. Chociaż.. Co to jest ? Na komodzie coś było. Jakaś kartka.
"Mam nadzieje, że mi wybaczysz. Przykro mi, że nie mogłem wraz z Tobą obejrzeć wschodu słońca, ale musiałem natychmiast wyjść, a nie chciałem Cię budzić. Byłem umówiony na 11:00. Jeszcze raz przepraszam. Wierzę, że będziemy mogli to nadrobić. Widzimy się wieczorem !Xav."
* Evita *
Siedzieliśmy wspólnie w restauracji zajadając się zaserwowanymi potrawami. Kto by pogardził śniadaniem w takim towarzystwie. Wstaliśmy bardzo wcześnie, ale nie prędko wyszliśmy z łóżka. Siedząc przy stole na przeciwko siebie, myśleliśmy tylko o tym co się stało. Nadal czułam jego dotyk na sobie. Musieliśmy dobrze wykorzystać te ostatnie dni jego wakacji. Wiedziałam, że prędzej czy później będzie musiał wrócić do swojego życia. Ja również. Próbowałam się z tym pogodzić, ale to nie było takie proste. Nie chciałam tego.
- Jak Ci się spało ? Bo nawet nie zapytałem - uśmiechnął się chytrze. Pamiętał. Kusił mnie cały czas.
- Nie spałam zbyt długo. Ktoś ciągle mi przeszkadzał - podchwyciłam jego grę i nadal ją ciągnęłam.
- Nie możliwe ! Kto to był ?
- Taki wysoki, brunet z brązowymi oczami. Przystojniak ! A jaki dobry w łóżku - ostatnie zdanie wypowiedziałam ciszej, zważając na pozostałych gości tej restauracji.
- Nie znam, nie znam. Ale chyba powinienem zrobić się zazdrosny.
- Oj głuptasie ! - promienny uśmiech zagościł na mojej twarzy i złapałam go za dłoń. Smyrałam go kciukiem po dłoni, okazując mu swoje uczucia. Taki niewinny gest, a można nim przekazać tyle emocji.
- Pojutrze wracam do Barcelony - powiedział z przygnębioną miną. Po co on w ogóle porusza ten temat ? Czy tak bardzo już mu się tam śpieszy ? Ogarnął mnie smutek, chociaż przed chwilą było jeszcze tak wesoło. Musiał to wszystko zniszczyć takim jednym głupim zdaniem ?
- Żadna nowość - odpowiedziałam ironicznie i puściłam jego rękę. Zajęłam się jedzeniem, by z nim już nie rozmawiać. Nie chciałam dalej ciągnąć tego tematu.
- Evi, byłabyś ze mną szczera ? - zapytał nagle, po dłużej panującej ciszy.
- Oczywiście
- Co do mnie czujesz ? - zamurowało mnie. Co do niego czuję ? Za każdym razem gdy go widzę to mam motylki w brzuchu, spędzając z nim cały dzień mam zamiar skakać z radości. To ja nie wiem co on do mnie czuje. Znamy się dwa tygodnie, a on stał się całym moim światem.
- Przecież wiesz ... - widząc jego minę, oczekiwał bardziej rozwiniętej odpowiedzi - Eres mi vida*
Rozpromienił się, ale sam nic nie powiedział. Nie tego się spodziewałam. Miałam nadzieję, że on też coś powie, ale zajął się właśnie przyniesionym deserem. I znów zapadła grobowa cisza, której tak bardzo nienawidziłam.
Po śniadaniu postanowił odwieźć mnie do mojego domu, bo sam musiał gdzieś wyjść i nie chciał, żebym siedziała sama u niego w pokoju. Jechaliśmy słuchając muzyki lecącej w radiu. Żadne nie chciało się odezwać jako pierwsze. Czułam się urażona. Teraz już na pewno mnie zostawi. Nie widziałam już usłanej różami przyszłości z nim. Nie chciał mnie.
Zaparkował przed domem i wysiadł pierwszy otworzyć mi drzwi. Spojrzałam na niego, jego twarz była czystą kartą z której nic nie dało się wyczytać. Odwróciłam się na pięcie, nie żegnając się z nim. Nagle poczułam jak łapie mnie za rękę i odwraca w swoją stronę.
- Zostań ze mną
- Nie chcesz tego ... - powstrzymywałam łzy.
- Chcę. Nie chce Cię stracić. Chcę, żebyś pojechała ze mną do Barcelony. Chcę Cię lepiej poznać, księżniczko. Zastanów się nad tym. Widzimy się wieczorem. - i odjechał.